Gawęda o Smoku Gorczańskim

Gawęda o Smoku Gorczańskim

, , ,

Na Górze Wdżar (766 m n.p.m.) w malowniczym paśmie łączącym Lubań z Pieninami, skrywa się rzeźba zakutego w łańcuch smoka. Przypomina o starych opowieściach, które krążą po Gorcach i Pieninach od niepamiętnych czasów. W sercu tej opowieści leży legenda o smoku Gorczańskim. Stworze tak potężnym, że jego cień budził grozę wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Mówi się, że jego pojawienie się było skutkiem nieprawości. Ale niezwykła odwaga ludzi i żelazna pięść kowala Półtoraka okiełznały tę bestię. Na tablicy stojącej obok pomnika przetrwała Gawęda o Smoku Gorczańskim. Opowiada o dniu, kiedy smok wyrwał się z piekielnych płomieni, by siać postrach – i o ludziach, którzy stawili mu czoła.

Gawęda o Smoku Gorczańskim - miejscowość a w niej płonące domy.

Zatrzymaj się na chwilę i zanurz w tej gawędzie! – Gawęda o Smoku Gorczańskim:

Gadał potem Wawrzek Bańka, że ogień kąsał ściany jego domostwa. Stodołę i obie stajnie omal strawił, choć okrąglakiem z Dunajca solidnie były obłożone. Gadał Wawrzek, że w płomieniach dojrzał strwożone rychłą śmiercią lica gminu gorczańskiej Sodomy, bo tak też od sądnego dnia nazywano haniebne sioło. Gadał, że z czarciego dymu na trzy bicia serca wyłoniła się bestia skrzydlata, wielka jak wieża zamku na Czorsztynie, lecz zaraz się w kłębiastą otchłań zapadła. Potem, Wawrzek nie widział już nic.

Olbrzymi smok wyskakujący z płomieni - Gawęda o Smoku Gorczańskim
„…w płomieniach dojrzał strwożone rychłą śmiercią lica…”

O świcie dopiero wyszedł z Kluszkowiec tuzin odważnych i tyle samo ciekawskich. Co ich dnia tego spotkało, to się potem babom z Maniów we łbach nie mieściło. Miast wioskowego grajdołu, psów tak jeno jajo, co je wpierw za głaz osmolony brali. Wnet się na skorupie rysa pojawiła. Druga, potem trzecia. W szparze gała błysła, wkoło poźrała. Aż się powłoka na drobne rozpadła i stworę sakramencką chłopom pokazała. Nasrożyło się straszydło na zgraję zebraną. Łeb swój pochyliło, gniewnie zamruczało. I już się do ciosu śmiertelnego szykowało, gdy hipnął ku bestii kowal Półtorak, Wawrzka kuzyn. Stworu łapę szponiastą żelastwem opasał. I uskoczył w porę, nim mu rudy czerep poczwara w zębiska chyciła.

Tak też po osadzie niegodziwej, z rozpusty i niecnoty aż pod same Tatry słynącej, co ją ziemia w trzewiach swych zamknęła karę srogą wymierzywszy, smok się jeno ostał. Na znak po wsze czasy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to