Czy jest coś lepszego niż wędrówka po górach w doborowym towarzystwie i nocowanie w klimatycznych chatkach? Oczywiście, że nie! Dlatego siedmioosobową ekipą spakowaliśmy plecaki (oczywiście przeładowane, bo kto by się przejmował minimalizmem) i ruszyliśmy z Warszawy w stronę Koszarawy, by po raz kolejny doświadczyć uroku polskich gór i przygody w stylu wiatingu – czyli nocowania w darmowych schronieniach. Bez hoteli, bez pensjonatów, tylko my, plecaki i dzikie beskidzkie krajobrazy! Wiating w Beskidach czas start!

Chata Elektryków – gdzie gitara gra, a serce się raduje!
Po pięciu godzinach w trasie i szybkim rozprostowaniu kończyn pod sklepem w Koszarawie, ruszyliśmy niebieskim szlakiem ku Chacie Elektryków. Wyżej zamieszczam mapkę z całą przebytą trasą od piątkowego wieczoru po niedzielny poranek. Po 1,5 godzinie marszu, w blasku czołówek i z nadzieją na miłe ciepełko, dotarliśmy na miejsce. Powitał nas przytulny domek, rozpalony kominek i cudowni gospodarze – Monika i Awgan. Były tańce, śpiewy i rozmowy do rana. To są te chwile, dla których warto żyć!
Chatka Lasek – SST Elektryków na Lasku – ukryty skarb Beskidów do którego musisz wpaść!
Łosek zdobyty! (A część ekipy ucieka na Babią Górę)
Rano, po skromnym śniadanku (czyt. kto co miał w plecaku), zdobyliśmy Łosek (868 m n.p.m.) – kolejny punkt do Diademu Polskich Gór! Cześć naszej ekipy stwierdziła jednak, że czas na większe wyzwania i ruszyła zdobywać Babią Górę. My natomiast mieliśmy inne plany – dotarcie do Chaty pod szczytem Lachów Groń i spędzenie tam kolejnej nocy. Ruszyliśmy jak najprędzej w dół do Koszarawy, skąd żółtym szlakiem kierowaliśmy się do chaty.
Łosek 868 m n.p.m. – niepozorny szczyt do Diademu Polskich Gór.
Wielkie rozczarowanie – chata pełna!
Po 2 godzinach marszu żółtym szlakiem stanęliśmy przed Chatą pod szczytem Lachów Groń. Pełna. Tak, o 13:00! Rozczarowanie level hard, bo miejsce wyglądało obiecująco – 10 miejsc do spania, piec, klimat górskiej samotni. Smutno i trudno, więc ruszyliśmy dalej.
Chatka pod szczytem Lachów Groń – wiating w Beskidach.
W poszukiwaniu planu B – Jałowiec i plan awaryjny
Kolejna darmowa chatka na Jałowcu była zbyt mała na nasz siedmioosobowy team. Pozostało jedno wyjście – nocleg w Chatce Adamy. Ale najpierw czekała nas czterogodzinna wędrówka przez Lachów Groń i Jałowiec (1111 m n.p.m.), który również zalicza się do Diademu Polskich Gór.
Chatka na Jałowcu w Beskidach – wiating za darmo w „Jałowcówce”
Zachód jak z bajki!
Gdy dotarliśmy na Jałowiec, czekał tam na nas niespodziewany bonus – spektakularny zachód słońca. Pół godziny czystego zachwytu i magia kolorów na niebie. Dla takich chwil warto przemierzać góry!
Wybierz się na najpiękniejszy zachód słońca w Beskidach i zdobądź Jałowiec do Diademu Polskich Gór! Nie będziesz żałować!
Koniec wyprawy, ale nie przygody!
Po zmroku ruszyliśmy do Chaty Adamy, gdzie nocleg kosztował 40 zł od osoby. Ostatecznie z darmowego wiatingu nic nie wyszło, ale to tylko przypomnienie, że zawsze warto mieć plan B. Chatka pod Lachów Groń nadal na nas czeka! To był fantastyczny weekend w Beskidach – dwa nowe szczyty do Diademu, masa nowych znajomości i mnóstwo pozytywnej energii. Ponownie przekonaliśmy się, że wiating w Beskidach to nie tylko nocleg pod gwiazdami, ale cała filozofia górskiej wolności. Oby więcej takich chwil! Do zobaczenia na szlaku!
Dodaj komentarz